Milczenie jest złotem



       Niemcy są dosyć wymagającym narodem i zawsze muszą mieć rację. Muszą mieć rację i ostatnie słowo i to jest coś, co zauważyłam już dawno temu i z czym nie wygram. Na moje nieszczęście jestem dokładnie taka sama, więc konwersacje przychodzą nam bardzo trudno, jednak tak jak ja staram się wprowadzić chociaż minimalną ilość logiki w nasze dyskusje, tak dla nich liczy się tylko to, kto wypowiedział ostatnie zdanie i to muszą być oni, bez względu na to jak głupie i bezsensowne ono jest. Także, here we go.

        
                       
1. Język niemiecki kontra ludzka ciekawość
     Zacznę od tego, że dostaję białej gorączki, kiedy widzę 5cio osobową rodzinę emigrantów na odprawie Pegasusa, którzy przez Istambuł chcą lecieć do Erbilu (Irak). Mają specjalne białe (lub szare) paszporty dla emigrantów, w których muszą mieć pieczątkę wjazdu i wyjazdu albo z Turcji albo z krajów Schengen. 3 pieczątki wjazdu, 3 pieczątki wyjazdu, 5 pieczątek wjazdu, 5 pieczątek wjazdu itd i jest to priorytet, bez tego nie ma żadnej dyskusji, a to jest ich jedyny posiadany w tym momencie dowód na to, że przyjechali legalnie. Dodatkowo muszą mieć wizę do Iraku i sto tysięcy innych rzeczy i gdy widzę ich w swojej kolejce od razu chcę iść do domu. Jeszcze nigdy nic nie poszło gładko, zawsze jest cyrk, zawsze trzeba dzwonić po policję i czekać na to, aż ktoś przyjdzie i zweryfikuje każdy świstek papieru, co może trwać niemiłosiernie długo, jednak pamiętajmy, że Niemcy to kraj zasad i przepisów. Cała rodzina stoi więc obok mojego okienka, a ja odprawiam dalej i trafiam na ciekawską babcię, która widząc białe paszporty pyta:
Babcia: Czemu ta rodzina ma inne paszporty?
Ja: Bo to uchodźcy (Flüchtlinge po niemiecku i dla zachowania efektu zostaniemy chwilę przy tym słowie)
Babcia: Kto?
Ja: Flüchtlinge
Babcia: Nie zrozumiałam Pani
Ja: Flüchtlinge
Babcia: Nie mam pojęcia co to znaczy
Ja: Ludzie którzy przyszli np. z Syrii i dostali w Niemczech azyl
Babcia: aaa... Flüchtlinge

Wygrana dla babci 1:0
Do teraz gdy opowiadamy sobie z chłopakiem w domu historie czy żarty, których ktoś z nas od razu nie zrozumie, to na końcu mówimy do siebie właśnie Flüchtlinge :)


2. Ja i pilot do siebie dzwonimy

     Pani spóźniła się na samolot do Düsseldorfu przez który miała dotrzeć do Manchesteru. Był to lot Eurowingsa, prawie pusty z dokładnie czterema walizkami na pokładzie, wyładowanie jej trwało więc jakieś 5 sekund. Jako ciekawostkę dodam, że loty EW zamykamy dokładnie 15 minut przed odlotem i nie ma zmiłuj. Wyładowałam, zamknęłam, przyszła. 5 minut przed odlotem.

Ona: Przepraszam, czy bramka do Düsseldorfu jest jeszcze zamknięta?
Ja: Ta bramka jest JUŻ zamknięta.
Ona: budzi się, trzęsie głową i mówi: Ale ja muszę lecieć, tam jest moja walizka.
Ja: Walizka jest wyładowana, znajdzie ją Pani między taśmą 9 i 10.
Ona: Ale samolot jeszcze stoi.
Ja: Zaczynam tłumaczyć, że system, że czas bla bla bla. Ona ma ok 18 lat, rude włosy, wygląda na miłą i nieśmiałą osobę, mogłabym pewnie ją polubić.
Ona: Proszę zadzwonić do pilota na pewno da się coś zrobić..
W tym momencie patrzymy na offblock, a ona przysięgam, że zaczyna mi wmawiać, że znam numer pilota na pamięć, a ona jako klientka i pasażerka wymaga ode mnie tego, abym w tym momencie ZAWRÓCIŁA SAMOLOT, bo ona musi lecieć. Zna swoje prawa i nie boi się z nich skorzystać. Ruda zaczyna się szamotać, dawać znaki dymne kokpitowi, walić w szybę, robić cyrk i wszystko co tylko możliwe, jednak najgorsze w tym wszystkim jest to, że do dziś nie znam numeru do ochrony. Ani do pilota :) więc uciekam, nie wiem kiedy się zorientowała, że zwiałam. 


3. Walizka w walizce, a w walizce jeszcze jednak paszport

     W zeszłym tygodniu miałam wyjątkowo szczęścia w życiu i mogłam odprawić całą kolejkę składającą się tylko z hinduskich rodzin lecącą przez Moskwę do Delhi. W końcu nadszedł on: pojedynczy pasażer, matko ale się cieszyłam! Odprawiłam jeden bagaż: 23,4 kg, daje mi drugi: 33,6. Po pierwsze musi rozpakować 3,6 kg, bo 32 kg to maks, który odprawiamy, po drugie musi zapłacić 200 euro za nadbagaż. Zaczyna się lament i dyskusja, że matka chora, że on chory, że nie ma bagażu podręcznego i wpakował go tam, bo nie może tak dużo nosić (dziwnym trafem nie zauważyłam tego, kiedy minutę wcześniej uśmiechnięty i pewny siebie wrzucił mi swój bagaż na wagę). Nie, nie i jeszcze raz nie i chcę moje hinduskie rodziny z powrotem. W każdym razie Pan nie chciał zapłacić, ale nagle przypomniało mu się, że w walizce, którą odprawił i która jest już w piwnicy ma jeszcze jedną walizkę, która pasuje jako bagaż podręczny, więc w sumie może przepakować cały nadbagaż i nie musi płacić. Pomysł dobry, ale mam nadzieję, że nie ominęliście zdania, w którym piszę, że WALIZKI NIE MA?! Wyobraźcie sobie, że facet zrobił taki cyrk na całego Aeroflota, że wyładowaliśmy mu tą walizkę, co trwało jakieś 20 dodatkowych minut i kosztowało go 25 euro, przepakował cały nadbagaż, wszystko nadałam jeszcze raz, Pan sobie poszedł, ja przeszczęśliwa, Aeroflot szczęśliwy, hinduskie rodziny szczęśliwe, bo w końcu kolejka rusza dalej, po czym widzę go, idzie w moim kierunku, wrócił do mnie i mówi tylko jedno:
- Zapomniałem wyciągnąć paszportu z walizki, potrzebowałbym ją jeszcze raz.
Ja: ...
A w tle leci dramatyczna muzyka smutku




     Póki co to by było na tyle, w międzyczasie wrzucam Wam zdjęcie z Malagii i wracam do przygotowywania się do jutrzejszej podróży do Amsterdamu :) Ahoj!







Komentarze

  1. Super wpis, czyta się go naprawde świetnie, życzę mniej zapomninalskich pasażerów.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty