5 mitów o pracy na lotnisku
Hej! Nazywam się Patrycja i postanowiłam opowiedzieć wam trochę o pracy na jednym z niemieckich lotnisk. Celowo użyłam stwierdzenia "niemieckie lotnisko", bo jednak tutejsza mentalność jest dobrze znana w świecie i nie koniecznie lubiana. Nie zaczynam tutaj narzekać i sugerować, że pracownicy polskich czy innych odpraw mają łatwiej, ale... cóż, pewnie mają.
Pracuję przy odprawie, czyli robię check - in i boarding. To ja jestem tą osobą u której nadasz swój bagaż, dostaniesz kartę pokładową oraz to pewnie ja wyrzucę cię z pokładu samolotu, gdy jesteś pijany, agresywny lub przyjdziesz za późno. Po 1,5 roku pracy na pełen etat skromnie uważam, że widziałam i słyszałam już wszystko, przeżyłam każdy cyrk, nie zaskoczy mnie już nic. Chociaż oczywiście średnio raz w tygodniu zdarzy się coś, co podbija kolejne historie i w końcu postanowiłam się z Wami tym podzielić, niektóre z nich są tak cudowne, że nie zasługują na to, żebym śmiała się z nich sama. Do tego jednak dojdziemy.
Zacznijmy od tego, że wyobrażałam sobie to wszystko zupełnie inaczej. Właściwie nie mogłam sobie w ogóle wyobrazić tego, jak wygląda taka praca, bo nigdzie w Internecie nie znalazłam materiałów, które pomogłyby mi nie tylko przygotować się do pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej, ale też przedstawiłyby, chociaż w minimalnym stopniu obraz tego, czego się spodziewać. Z pewnością nie myślałam, że będę wracać do domu z płaczem, wyrywać sobie włosy i na uspokojenie pić codziennie kieliszek schłodzonej Sangrii. Tak samo jak nie spodziewałam się, że pokocham tę pracę całym sercem, poznam najcudowniejszych ludzi i nie będę chciała znaleźć się już nigdzie indziej. Uwielbiam to co robię i cokolwiek kiedykolwiek wywnioskujecie - nie zamienię jej na nic innego.
Jednak do rzeczy, przedstawię wam 5 mitów, w które najprawdopodobniej wierzycie.
1. "Lecę z Twoją linią lotniczą"
Nie jestem właścicielką żadnej. Tak samo jak dla żadnej nie pracuję. Nikt z nas nie jest zatrudniony przez żadnego przewoźnika bezpośrednio. Wszystko odbywa się poprzez firmy, które mają umowy z liniami i obsługują ich pasażerów, nadają bagaże, pracują na rampie, zajmują się wszystkim, co jest niezbędne, aby maszyna wystartowała. Dlaczego? Koszta. Takie firmy są dużo tańsze, niż osoby zatrudnione bezpośrednio. Jedynym wyjątkiem u nas jest Lufthansa - średnia stawka za godzinę to 25 euro. To, jakie linie obsługujesz zależy od tego, jakie systemy posiadasz. Są takie linie, które mają swój system, są też takie, które korzystają z ogólnego, który z kolei może obsłużyć ok 25 linii. W praktyce wygląda to mniej więcej tak: jeśli chcesz pracować przy np. Turkish Airlines, Emirates, Ryanair, Eurowings, EasyJet etc musisz nauczyć się ich systemu. LOT, SAS, Pegasus, SunExpress, Condor etc korzystają z jednego, uniwersalnego. Czym więcej umiesz i obsługujesz, tym masz większą stawkę. Ja mam 3 systemy: Eurowings z którym zaczynałam, Aeroflot i uni, co daje mi łącznie ok 28 - 30 linii (zależy od sezonu i ilości lotów czarterowych). W każdym razie wystarczająco, żebym miała pracę zimą i żebym się nie nudziła.
2. Pewna, stała praca i dobre zarobki
Jak wspomniałam wcześniej - jest problem z godzinami zimą. Poza sezonem nie ma dużo odlotów, zima składa się głównie z narciarzy i biznesmenów, bo oni są zawsze. Rok temu, gdy mijał mi pierwszy sezon pracowałam mniej więcej 100 godzin miesięcznie, czasami tylko 3 godz dziennie. Pracuję tylko na poranną zmianę, czyli zaczynam ok 03:50 i czasami do 08:00 rano byłam już w domu, zdarzały się takie dni, kiedy nie opłacało mi się przychodzić do pracy tylko dlatego, że mieszkam 35 km od lotniska. O pensji nie wspomnę. W ciągu tego roku na szczęście dużo się zmieniło, jednak nie zmienia to faktu, że aby osiągnąć określoną pensję musisz się pofatygować. Początki są bardzo ciężkie.
3. Bonusy dla pracowników
Jedyne linie, w których mogę kupić tańsze biletu, to Condor i Czech Airlines, jednak są to bilety STAND BY, czyli bez miejsca siedzącego i te zostaną przydzielone nam dopiero przy bramce. Jeśli zdarzy się, że tych miejsc jednak nie ma, to nie przysługuje nam żadne prawo do ubiegania się o jakiekolwiek odszkodowanie czy przerezerwowanie. Jesteśmy ostatnimi pasażerami, którzy zostaną wpuszczeni na pokład, jeśli jest na nim miejsce. Nigdy takiego biletu nie kupiłam i pewnie nigdy tego nie zrobię, bo jednak na szczęście ceny lotów ostatnimi czasy nie przyprawiają o ból głowy, wolę więc zaoszczędzić sobie stresu i wiedzieć, że jeśli spakowałam walizkę, to z pewnością polecę. Umiecie to sobie wyobrazić, wybieracie się na wakacje, a na 10 min przed planowanym odlotem ktoś wam mówi, że nic z tego? Ja postoję. Chociaż oczywiście możecie mieć szczęście i Wam się uda :)
4. Wszyscy są mili, bo lecą na wakacje, więc się cieszą, no to muszą przecież być mili, w końcu mają wakacje
90% pasażerów jest miła lub neutralna, jednak zawsze pojawia się te 10%, które daje w kość. Fakt, większość ludzi to typowi urlopowicze, więc teoretycznie powinni być wyluzowani, jednak w praktyce nie są w ogóle. Są marudni, bezczelni i upierdliwi. Marudzą, że nie siedzą razem w samolocie, chociaż mogli zarezerwować sobie miejsca, przyjść wczoraj wieczorem i zacheckować się dzień wcześniej, mogli zarezerwować miejsca w biurze podróży, a o odprawie online nawet nie wspomnę. Zamiast tego przychodzą na ostatnią minutę w środku lipca i robią cyrk - typowe. Narzekają, że przegapili lot, bo kolejka do ochrony była zbyt długa i nie rozumieją tego, że informacja, aby być na lotnisku 2 godziny przed odlotem nie wzięła się z nieba i nie jest to moje widzimisię. Zamiast tego, jedyne co słyszysz to "ale samolot leci za 5 minut". No właśnie, a w Twoim obowiązku jest zamknąć go na 15 min przed odlotem i wyładować wszystkie walizki, których nie ma razem z ich właścicielami. To nie jest dworzec, procedury, które muszą zostać jeszcze wykonane trwają trochę dłużej, wierzcie mi.
5. Jesteś dostojna w tym swoim uniformie i chusteczce na szyi
Rano. Gdy się pomalujesz. Wtedy jesteś. Później jesteś czerwona jak burak od biegania od bramki do biurka na odprawie i z powrotem. Masz ubraną tę swoją kieckę do kolana i czarne rajstopki i sobie myślisz, jak cudownie wyglądałyby Twoje nogi w butach na obcasie, jednak po godzinie posyłasz je do diabła i zamieniasz na najwygodniejsze baleriny jakie znajdziesz w sklepie, modląc się w duchu o to, że kiedyś pozwolą ubierać ci kroksy. Średnia kilometrów, które przebiegam codziennie w pracy waha się między 7 - 10. Kilometrów. Dziennie. W sukience. Jedyne co na mnie patrzy z pożądaniem, to butelka zimnego rumu, który mam ochotę wlać do zestawu szklanek, które właśnie zgarnęłam z nadbagażu. Tyle pozostało z elegancji. Jednak jutro jest nowy dzień, może jutro się uda :)
Wszystkie informacje zawarte w poście opisane są tylko na podstawie moich własnych doświadczeń i lotniska na którym ja pracuję, nie wiem jak jest gdzie indziej, nie orientuję się. Tak jest u mnie i o tym napisałam. Pozdrawiam.
Twój blog to moja nowa lektura ����
OdpowiedzUsuńJest super! Na pewno będę regularnie czytać :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog
OdpowiedzUsuńMiło sie czyta
Powodzenia!
Super blog:)
OdpowiedzUsuńFajny wpis👍 Zapowiada się ciekawie i zostaję Twoim czytelnikiem 😙
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać sie kolejnego wpisu. :)
OdpowiedzUsuńProszę o wiecej. Może jakieś filmy na yt ☺️
OdpowiedzUsuńHej! Pisz, bede zagladac! Stewardesa jestem i nic, co pasazerskie nie jest mi obce (lacznie z plynami cudzych cial na ciele wlasnym;) ) !
OdpowiedzUsuńTo fakt przy odprawie urlopowicze mogą dać Wam w kość. Najgorsze jest to, że część z tych ludzi w ogóle nie zna procedur lotniskowych, nie wiedzą jak się zachować czy przy odprawie czy w samolocie. Robią problemy zarówno innym pasażerom jak i obsłudze. Bo np. "nikt nam nie powiedział, że walizki do 20 kg" i następuje wielkie wypakowanie przy wszystkich. Albo "dlaczego Ci państwo są bez kolejki ?!?! Proszę interweniować!!" oczywiście nie wiedzą, że Ci państwo są z klasy bussines :) I moje ulubione przy kontroli bagażowej przed wejściem na samolot. "jak to zabierze mi Pan ten alkohol ? !?! Jak to ??! ? Proszę Pana to jest kupione tutaj w BALTONIE!!!, Nie życzę sobie!!!" Jedyny plus tego jest taki, że tak jak pisałaś człowiek jest wyluzowany i może poprostu w duchu pośmiać się z takich ludzi, ale obsłudze szczerzę współczuję :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog! Przyznam szczerze, że praca na lotnisku to wciąż moje małe marzenie :) Oczywiście jestem świadoma plusów i minusów, ale myślę, że byłoby to dla mnie duże wyzwanie i sprawiałoby mi ogromną satysfakcję. Codzienny kontakt z innymi ludźmi, samoloty, klimat lotniska i ten uniform link... Chciałabym kiedyś tego spróbować. Muszę tylko podszkolić angielski. Kto wie, może mi się uda :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo i super się czyta, zostanę tu na dłużej 👍😊
OdpowiedzUsuńFajny blog i ciekawie piszesz
OdpowiedzUsuńFajny blog i ciekawie piszesz
OdpowiedzUsuń