Ja i pasażerowie: historie prawdziwe


Cześć i czołem!

Tyle razy wspominałam o tym, że nie będę się wyśmiewać z pasażerów, że straciłam rachubę i nie zliczę. Może to nie jest profesjonalne, może nie jest zbyt miłe, ale umówmy się - w Disneylandzie nie pracuję, nie muszę być miła (nie będę udawać, że kogoś interesuje moja kariera zawodowa, ale próbowałam jakiś czas temu swoich sił w handlu, jednak praca na kasie w Media Markcie i uśmiechanie się do ludzi, którzy rzucali we mnie dychą zdecydowanie mnie przerosła) i tego się trzymam. Także kontynuując, pośmiejmy się razem. Opiszę Wam teraz kilka sytuacji, które prawdopodobnie będę opowiadać wnukom do końca życia, siedząc przy tym na bujanym krześle z widokiem na morze i pijąc wino.




Na zdjęciu panorama Lizbony, bo w dalszym ciągu nie mam zdjęcia z jakimś przystojnym pilotem.



1. Kto pyta nie błądzi i ja to rozumiem, ale przyszło Wam kiedykolwiek do głowy, żeby zapytać kogoś:
- Przepraszam, gdzie jest linia lotnicza Economy?

Szukałam tego dnia na całym lotnisku, do dziś nie wiem, ale jestem prawie pewna, że leci na Majorkę.

2. Profesjonalna obsługa to podstawa, jednak bardzo niechętnie słucham pytań, a jeśli już to robię to tylko po to, żeby w domu narzekać na nie przy obiedzie i motywować samą siebie, że w życiu musi chodzić o coś więcej, niż tłumaczenie ludziom, gdzie jest toaleta.
Można też tłumaczyć ludziom inne rzeczy, jednak umiejętność słuchania to już osobny temat. Kiedyś było inaczej, kiedyś jak krzyczałam na swoją siostrę, to wszyscy sąsiedzi słyszeli i brali za telefon, żeby zadzwonić do mojej mamy, a teraz to tak jakby każdy ma gdzieś to co mówię. Tak jakby mój limit na bycie słuchaną i słyszaną zakończył się jakieś 10 lat temu.

Borduję jakiś krajowy samolot Eurowingsa, Koeln lub Stuttgart czy coś w tym stylu, robię pre boarding, kolejka przestaje się ruszać, koło mnie stoi z 15 pozostałych pasażerów, idealny moment na popis, bo przecież widownia i tak już się zebrała.
Przychodzi kobieta, która nie ma nic spólnego z moim samolotem, jednak znudziło się dziecinie czekanie, więc oto jest:
Ona: Przepraszam, ale czy na tą bramkę obok do Barcelony ktoś przyjdzie?
Ja: Tak, personel przychodzi 40 min przed odlotem.
Ona: No to już dawno jest
Ja: Już jest 40 minut przed odlotem?
Ona: Tak
Ja: (panika i trochę przekleństw): Dobrze to zaraz do kogoś zadzwonię
Ona: Mam w Barcelonie kolejny lot i tylko godzinę na przesiadkę, więc jeśli będzie opóźnienie, to mamy problem i wy za to zapłacicie
Patrzę w systemie na loty do Barcelony, ale jeden odleciał 15 minut temu.
Ja: Przepraszam, ale o której jest odlot?
Ona: O 15:40
Ja: ... Jest 11:10
(przekleństwa, ale w myślach)
Też ja: Zapytałam Panią właśnie dwa razy o to, czy mamy już 40 minut przed odlotem, a Pani potwierdziła. Odlot jest za 4 godziny.
- Ona: Odchodzi
Ja: Nie ma za co.
Moi pasażerowie w śmiech, ja ciężko przełykam ślinę, adrenalina mi podskakuje, ręce opadają, w sumie jesteśmy na lotnisku, a nie w kościele, ale jak pozostanie mi już tylko się modlić, to nawet zrozumiem.




Zdarzyło Wam się kiedyś być w jakimś obcym kraju i mówić głośno po Polsku? Cóż, mi się nie zdarzyło, ale znam kogoś, kto będąc na Wyspach Kanaryjskich oskarżył jakąś Panią o to, że się wpier***liła w kolejkę, a ta bardzo kulturalnie odpowiedziała, że nie, ona z tym Panem, który jest przy kasie. Pamiętajcie w takich momentach o tym, żeby w żadnym wypadku nie zapomnieć o zasadach dobrego wychowania, w końcu reprezentujemy swój kraj. Ta Pani nie zapomniała, mój kolega również, wszystko zakończyło się zanim jeszcze się zaczęło, a mogliśmy przecież dojść do bójki na sandały i skarpety.

Znam też jeszcze kogoś, komu coś takiego się zdarzyło, dlatego pamiętajcie: nigdy nie mówcie głośno i niemiło po polsku przy kimś, kto może nadać Wasz bagaż do Kijowa. Nigdy nie wiecie kto słucha, a zazwyczaj słucham ja.


Odprawa SunExpress do Turcji, Antalya.
Przychodzi grupa Polaków, sztuk 6. Dają mi swoje dowody osobiste, jeden mówi trochę po niemiecku, w tym języku zaczyna też rozmowę, więc ja się nie wychylam.
Ja: Potrzebuję Waszych paszportów.
On: ...
Ja: Paszporty
On: ...
Ja: Mam tu tylko Wasze dowody, a potrzebuję paszportów
On: Ale my do Antalyi (sprawdziłam, podobno tak się odmienia Antalya)
Ja: Tak wiem, stąd pytanie o paszporty
Słyszę poruszenie w tłumie.
On: Ale my nie mamy
Pan na bieżąco tłumaczy wszystko po polsku, ja słucham.
Ja: Ok, odprawa jest otwarta jeszcze prawie 2 godziny, więc jeśli mieszkanie niedaleko, to możecie jeszcze pojechać do domu i zabrać ze sobą te paszporty. Bez tego nie mogę odprawić ani Was, ani Waszych bagaży.
Pan tłumaczy.
Ktoś z tłumu: Chyba ją poj***bało!
Ktoś z tłumu 2: Niech nas nie robi w ch*ja
Ktoś z tłumu 3: Marek, ale przecież my nie mamy paszportów. Co teraz?
Emocje rosną, głównie słyszy się przekleństwa.
On: Ale my nie mamy w ogóle paszportów.
Ja: No to niestety nie możecie lecieć.
On tłumaczy, napięcie rośnie, jedna osoba idzie zapalić, toczy się bój o zapłaconą kwotę. Z rozmowy wnioskuję, że mi nie wierzą, w biurze podróży nie powiedzieli im przecież, jakie dokumenty muszą mieć przy sobie.
Kłócą się między sobą, w końcu odwaga połączona z agresją wymyka się  z rąk i jedna z pasażerek odzywa się:
- Żadna niemiecka cipa nie będzie mi mówić, gdzie ja mogę lecieć, a gdzie ja mogę nie lecieć!
Ja (płynnym językiem polskim): Jeśli cipa mówi, że nie możecie, to nie możecie

...
Cisza

..
On: Dobrze dziękujemy. Do widzenia.



Check in Condor, też Antalya.
4 osobowa grupa Polaków, którzy zarezerwowali wakacje w jakimś lewym biurze podróży i chociaż mają wszystkie dokumenty z biura, to nie ma ich na liście pasażerów.
Telefon tu, telefon tam, telefon do biura, telefon do Condora, telefon do biura podróży. Wyjaśnianie całej sytuacji trwało ok 1,5 godziny, udało się, mogą lecieć, jednak trzeba ich było wpisać na listę pasażerów manualnie.
Wszystko fajnie, jednak razem z kolegą, który stał obok pamiętaliśmy tylko w teorii jak to zrobić, bo jednak nie jest to coś, co zdarza nam się codziennie. Zdarzyło nam się pierwszy raz, więc najpierw musieliśmy naklikać się porządnie, aby sobie przypomnieć.
Pax 1 (między sobą): Patrz, nie umieją
Pax 2: No nie umieją, bo to niewyuczone, nie wiadomo skąd ich tutaj ściągnęli
Pax 1: No pewnie, to bez studiów, bez niczego
Pax 3: A on, patrz na niego, taki szczurek, chude to takie, że daj spokój
Pax 1: A daj spokój, wszyscy tu ciapaci, poprzyjeżdżali a później biorą pierwszą lepszą pracę i ludzi odprawić nie umieją
Pax 4: Ciekawe czy chociaż po niemiecku mówi
Pax 1: Ona też taka dziwna się wydaje
Ja: Mało kulturalny opierdol na temat tego, gdzie podziała się ich kultura osobista i zdolność samodzielnego myślenia, że mogą następnym razem rezerwować w normalnym biurze podróży, a nie oszczędzać 20 euro, a później jest problem. Każę brać walizki i iść gdzieś indziej.

Wrr. Nie jesteście jedynymi Polakami na obczyźnie.



Na myśl o tym wszystkim przychodzi mi tylko jedno do głowy - AHA. Przecież nie będę ze społeczeństwem dyskutować, lepiej pójdę już po to wino.

Komentarze

  1. Uwielbiam, zdecydowanie uwielbiam hahaha !😍

    OdpowiedzUsuń
  2. 😂 Polskie Janusze i Halyny na wakacjach 😂

    OdpowiedzUsuń
  3. Z czystą przyjemnością przysiądę się do Ciebie siedzącej na bujanym krześle z widokiem na morze, pijącej wino i opowiadającej wnukom historię laski od polskiej 'cipy' :D

    PS. ja też poproszę wino! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny blog, który zawiera wiele ciekawych informacji - gratuluje ;)
    https://gadzetydobrydzien.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty